sobota, 8 listopada 2014

Beskid Żywiecki - od Pilska po Rysiankę






"Pakuj mandżur, jedziemy w góry! " zakrzyknął do słuchawki telefonu Kuba pewnego październikowego dnia. W tym czasie piękna pogoda wygoniła z domów i mieszkań chyba wszystkich "ludzi gór", więc rezerwacja choćby jednego miejsca w jakimkolwiek schronisku w polskich górach graniczyła z cudem. Oczywiście wyjazdy z Kubą bez dreszczyka nieprzewidywalnych emocji nie mają miejsca - zdecydowaliśmy się więc "w ciemno" pojechać do Sopotni Wielkiej i udać się na Pilsko, licząc na tzw. "glebę" w Schronisku na Hali Miziowej. Po dojściu na miejsce, sympatyczna recepcjonistka zaskoczyła nas pozytywną wiadomością - są 4 wolne łóżka dla całej naszej "drużyny"! Cóż za szczęście! :)

Zostawiliśmy więc nasze olbrzymie plecaki (wyposażone w śpiwory i karimaty!) i udaliśmy się na spokojnie na szczyt Pilska. Wieczorem bezczelnie ignorując oglądany przez wszystkich mecz Polska-Niemcy świętowaliśmy urodziny Kuby. Rano nieco wymięci i z lekka niedospani wyruszyliśmy do Schroniska położonego na pięknej Hali - Rysiance. Tam - świąteczny obiad i kąpiel w promieniach jesiennego słońca i dalej... Hala i Przełęcz Pawlusia, Romanka (przepiękny rezerwat!!), Kotarnica i po prawie 3 godzinach marszu... Sopotnia Wielka.




































A i bym zapomniał! Oczywiście wielkie podziękowania za wspaniałe towarzystwo dla całej ekipy - Zydzia, Wiosny i Złotego.

To nie koniec zdjęć z tej wycieczki.

Niech no tylko wrócę do Krakowa... :)