Normą jest już, że gdy nie mam ze sobą aparatu uciekają mi najlepsze kadry, a długo zaplanowane plenery fotograficzne z całą torbą sprzętu nie owocują tak dobrymi fotografiami, jak spontaniczne wyjścia ze starym (ale mały i lekkim) Nikonem D70 wraz z poręcznym 28-80mm.
Wspomniany zestaw niechętnie wybacza pomyłki w ekspozycji i mocno ogranicza możliwości postprocessingu, ale jest ze mną tam, gdzie nie mam możliwości zabrać większego sprzętu, czyli na wakacjach, Woodstocku, czy w górach.
Tak więc...
Marny aparat, brak statywu, brak szerokokątnego obiektywu (choćby standardowe 18mm przy DX byłoby zbawieniem!) i nerwowo spoglądający na zegarek współtowarzysze wyprawy, oraz wisząca w powietrzu nawałnica dała idealne warunki do zrobienia jednych z najlepszych zdjęć nocnych w 2011 roku.
Pogoda była od początku koszmarna. Gęste chmury zasłoniły szanse na ładne ujęcia miasta za dnia, więc po nieowocnym w fotografie leniwym zwiedzeniu Placu Bohaterów i Parku Miejskiego wraz z wystawą "Sztuka Na Wodzie" przejechaliśmy na drugą część miasta. Miałem nadzieję, że światła miasta wybawią mnie z opresji i po zmroku będzie szansa na przywiezienie z Budapesztu nieco ciekawszych pamiątek fotograficznych.
Był kwadrans po 20, zaczynała się tzw. "niebieska godzina" i zostało mi jedynie 30 minut, na znalezienie kilku kadrów i wykorzystanie genialnego nieba zwiastującego potężną burzę, która rozpętała się tuż po 21.
Wspominane 30 minut spędziłem w biegu przez Most Łańcuchowy im. Istvána Széchenyi'ego i wzdłuż brzegu Dunaju, przerywanym długim okresem naświetlania i próbami ustabilizowania aparatu na barierkach, ławkach i murach, przeklinając brak statywu i silny wiatr.
Owoce tej walki z czasem i brakiem przygotowania sprzętowego poniżej, zapraszam do komentowania:
PS: W Tym miejscu dziękuję za cierpliwość i czas na zdjęcia przy tak niesprzyjającej aurze towarzyszącej mi Kasi S i Kubie Z.
PS 2: Budapeszt niesamowicie mnie oczarował - to najpiękniejsze i najbardziej "fotogeniczne" miasto jakie widziałem. Mam nadzieję już niebawem tam wrócić na nieco dłużej niż pół godziny. ;)
A ja te zdjęcia już widziała. Na Krakowiaków. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ja - modelka!
A.
Niby to blog fotograficzny a w tym wypadku to zdjęcia uzupełniają bardzo ciekawą notkę ! Brawo! Póki co ten wpis uważam za najlepszy! :)
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że nie gustuję w takich zdjęciach, i mimo mojego wymownego nicka(:P), mogę powiedzieć, że są dobre.
OdpowiedzUsuńJeśli miałabym już coś wybierać to 1 i 7 ;)
Pierwsze i żadne inne...
OdpowiedzUsuńZostało mi podziękowane, jak miło;]
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe wyszły, rzeczywiście. Pozdrawiam paniczu Mirku.
Katarzynka
Mam sentyment do zdjęcia numer 1 i do zdjęcia numer 2 :))
OdpowiedzUsuńjak ma się talent, to sprzęt jest sprawą drugorzędną... :) się ma talent, oj się ma :)
OdpowiedzUsuńpół godziny? przy tym czasie otwarcia migawki?
OdpowiedzUsuńJasne. ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie zostało wykonane o godz 20:16, ostatnie o 20:40. Najdłuższy czas był w ostatnim ujęciu - 25 sekund. W przedostatnim i 5 zdjęciu czas wynosił kolejno 6 i 4 sekundy. Pozostałe zdjęcia miały ekspozycję krótszą niż pół sekundy.
Więc gdyby nie dystanse między obiektami i dłuuuugi most, zdążyłbym jeszcze skoczyć na podwieczorek. ;)
Jak na 30min robienia zdjęć to muszę przyznać że wykonałeś wielki kawał dobre roboty ;) zdjęcia wyszły super ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń